Tak ostatnio sobie łażę po YouTubie i... zauważam różne sprawy z filmikami. I tak sobie myślę... hej! A może my też tak zrobimy? x3 Na konwencie albo na jakimś spotkanku... zresztą... ja z Eru już mamy scenariusz XD
L: siadł w końcu koło Raito na kanapie w swoim stylu oczywiście (nogi go juz bolały) - Ehh... wreszcie mam z kim pogadać wieczorem, a nagle mam pustkę w głowie - nagle mu się wyrwało... "znowu to samo... gadam od rzeczy..." Raito: -Zdarza się... - mruknął patrząc na niego. L: - mhm... - mruknął. zaczął się wolno, delikatnie bujać.... wyciągnął rękę , wziął garść ciastek i cukierków ... - chcesz? - podsunął pod nos Raito. Pare wypadło z jego dłoni na kolana Raito. Raito: -Erm, nie dzięki... - odepchnął jego ręke z jedzeniem. -Zjadłem dziś spore śniadanie... L: - nie to nie... - powiedział szybko. po odepchnięciu ręki też wypadły mu cukierki, na podłogę, na kanapę, za kanapę. Eru zaczął zbierać. najpierw z kanapy (Raito nie dotykał! żeby nie było!) - Pomożesz? Raito: -Jak je dotknę to będe musiał je zjeść. - spojrzał w bok... po czym zszedł z kanapy. -Erm, niech ci będzie. - kucnął obok niego i zaczął zbierać cukierki. L: uśmiechnął się, po czym zaczął się chichrać - najwyżej troszkę utyjesz - powiedział przez śmiech łykając kolejne ciastko... Raito: -Muszę dbać o linię... - powiedział poważnie. L: jeszcze bardziej się zaśmiał - nie martw się Twoja 'linia' jest w najlepszym porządku... hehehe... Raito: zdziwił się, jedząc zbierane ciastka, cukierki itp. L: - zabawny z Ciebie Kira - w końcu się uspokoił. zjadł kolejne cukierki. Pozbierali już wszystkie. siadł znowu na kanapie. - Właściwie, jakbyś był Kirą, zabiłbyś mnie? - zapytał z ciekawości Raito: -Nie jestem Kirą. - mruknął po raz kolejny. -Hm, jakbym był Kirą... to wolałbym ciebie nie zabijać od razu. - powiedział po długim namyśle... po czym zauważył jego zamyślony wzrok. -Co do tej linii to lubię dbać o swoje zdrowie i wygląd... - wskazał palcem na swoje poukładane, uczesane włosy. L: - mhm... - uśmiechnął się już tylko szeroko - no to przyniosę 'cocacole light' - powiedział, przyniósł 2 puszki, położył na stole. - jak bedziesz chciał spać to mi powiedz... - mruknął po chwili Raito: -Nie jestem głodny, ani spragniony... - popatrzył na okno... L: - ok... - znowu zapadła cisza, L siedział sobie, nic nie mówił. Raito: Usiadł na kanapie obok Eru, wpatrywał się w niego... L: nadal nic nie mówił. zauważył, że krawat Raito się skrzywił "to pewnie jak zbierał cukierki" nie myśląc nic więcej wziął się za poprawianie krawatu. Raito: Zarumienił się... [autoreakcja Raito XD] po czym na niego bardzo, ale to bardzo zdziwiony spojrzał. -Erm... co ty robisz, Ryuuzaki? L: - eee... skrzywił Ci się ... - wkurzył się zdiął mu krawat - w ogóle co za czubek tak krawat wiąże? - odparł wkurzony i zaczął go wiązać po swojemu... Raito: -Ja jestem tym czubkiem... - odparł łapiąc oddech, gdyż krawat był za mocno teraz zawiązany. Momentalnie zbledł... L: spojrzał poważnie na niego, przestał wiązać.. - jaja sobie robisz? poważnie? - zwątpił Raito: Podniósł ręke i wskazał na krawat. L: -hę? możesz głośniej? - powiedział zbliżając głowę do jego głowy Raito: Stał się tak blady jak Ryuuzaki. -"Baka! Odwiąż to!" -Odw... - powiedział łapiąc oddech. L: "odw...?" poluzował trochę krawat, widząc, że Raito robi się czerwony - już ok? - spytał , chcąc się upewnić czy o to mu chodziło Raito: Raito złapał oddech i gwałtownie wstał. -DOBRZE?! BAKA! BYŚ MNIE UDUSIŁ! WARRRA OD MOJEGO KRAWATU! - zaczął się drzeć na niego, po czym po uspokojeniu siadł na kanapie. Nabrał swoich zwyczajnych kolorów, po czym zabrał się za zawiązywanie krawatu... L: zdziwiony zachowaniem Raito "yyy... lepiej go nie uczyć jak wiązać krawat na sobie... może się zrewanżować" - gomenasai... - powiedział spokojnie - ale Ty źle to robisz!- krzyknął po czym rzucił się, zeby przerwać mu wiązanie po swojemu Raito: Przerwał wiązanie. -Niby czemu? Skąd wogóle możesz to wiedzieć... - spojrzał na niego wściekłym wzrokiem. L: - bo JA wiem wszystko - powiedział, nie przestając walczyć o krawat. nagle Raito potknął się o taboret. L też upada... na niego (?) L nie zwraca na to uwagi: siada na Raito i nadal walczy o krawat ... Raito: -Co ty...?! - szarpie krawatem. -Ty wiesz wszystko, ha! Dobre sobie! - szarpie się nadal z Eru. L: wreszcie się zorientował co zaszło.... - yyyy... ja.... tegestamteges.... - wyjąkał zakłopotany (nadal nie schodził z Raito) na twarzy L`a pojawił się rumieniec Raito: Patrzył na niego niesamowicie wściekłym wzrokiem. -Oddawaj! - wyrwał krawat z jego dłoni... i zawiązał po swojemu. L: siedział ciągle na nim, ale już krawatu nie dotykał. Patrzył mu w oczy, nie wiedział co z sobą zrobić. Raito: Spojrzał na niego spokojnym wzrokiem... i się uśmiechnął. -Ze mnie "zabawny Kira", zaś z ciebie "zabawny L". - zawiązał w końcu krawat. L: odwzajemnił uśmiech - skoro tak mówisz... - powiedział po czym zaczął nachylać się nad Raito ... był coraz bliżej... i bliżej.... Raito: Zaczął się pocić ze zdenerwowania. Szczerze mówiąc to Raito w tej chciałby zwalić Eru z siebie, jednak fizycznie było to już niemożliwe przez to że Eru go przygniatał swoim ciężarem ciała. -"C... co on chce mi zrobić...?" L: - nadal chcesz zostać na noc? - zapytał tuż przed twarzą Raito z poważną miną Raito: -Nie mam wyjścia... - mruknął, nieco wykrzywiając się. L: "speszony jakiś... ehh... to nie ma sensu... on jest Kirą, ja L`em..." pomyślał po czym zszedł z Raito, podeszedł do okna smutny i zamyślony - masz wyjście... - mruknął smutno Raito: Wstał i podszedł do niego... -Czemu się smucisz? - spytał troskliwym tonem. -Mówiłem że muszę tu zostać ze względu na remont... a tak to nie mam gdzie się podziać... więc to że mnie ugościłeś sprawia że jestem w stanie zrobić dla ciebie wszystko aby się odwdzięczyć. - oparł się o parapet okna. L: - właściwie to już robisz wszystko... - powiedział po czym wziął z parapetu długie kajdanki, spiął się do Raito - znosisz moje towarzystwo, a przed chwilą nawet przyznałeś się, że jesteś Kirą... - znowu się zasmucił - szkoda, że wszystko wskazuje na Ciebie.... Raito: -Ale... ale... ja naprawdę nie jestem Kirą. Ryuuzaki-kun! Nie żartuj...! - spojrzał na kajdanki zdziwiony. -Nie wierzysz mi? Spójrz na te oczy... czy to są oczy kłamcy i mordercy?! - zbierało mu się powoli na płacz. -Po za tym... Twoje towarzystwo zresztą da się znieść... jak już mówiłem, zrobię wszystko aby się odwdzięczyć! L: przyciągnął do siebie Raito, wyjął z kieszeni husteczki, podał je mu. - cii... uspokój się... widać, że jesteś zmęczony - uśmiechnął się szczerze - wiesz, że wszystko wskazuje na Ciebie, pozwól mi Cię sprawdzić - mruknął spokojnie. odprowadził go do kanapy
Erm, potrzebny kamerzysta XD Co o takich filmikach myślicie? Może też zrobimy jakieś inne przy okazji?
|